Zamarłam... Nie mogłam się ruszyć, całe moje ciało przechodziły dziwne dreszcze. Zupełnie, jakbym była sparaliżowana. Po prostu nie mogłam w to uwierzyć.
- Oliwciu! Skarbie! - Słysząc to zdrobnienie od mojego imienia nie miałam już wątpliwości, z kim rozmawiam.
- Mama? - Szepnęłam do słuchawki. Ledwo wydałam z siebie jakikolwiek dźwięk.
Słyszałam, że płacze. Pierwszy raz od dłuższego czasu. Miała normalny głos. Nie była pijana. Nie wiem, jak to się stało... Chciałam płakać. Miałam ochotę po prostu się rozryczeć, jak mała bezbronna dziewczynka. Nic nie mówiłam. Mama też się nie odzywała. Szarak też wydawał się być zaskoczony. W końcu aż dziw bierze, że rodzice się zorientowali.
- Córeczko, gdzie ty jesteś? - Spytała w końcu przez łzy. Co miałam odpowiedzieć? Byłam zła i smutna jednocześnie!
- Daleko od domu. - Odparłam w końcu.
- Kochanie wróć do nas! Proszę cię... Martwimy się o ciebie.
- Teraz się martwicie, tak? Akurat teraz... A jak mnie biłaś, jak byłaś pijana, jak ojciec nie wracał przez tygodnie do domu, jak mieliście mnie w dupie, to nie byłam kochaną córeczką, co? Tylko zwykłym nieważnym dla was śmieciem, zgadza się?
- Oliwciu przepraszam cię...
- W dupie mam twoje przeprosiny! Zbyt wiele się już nacierpiałam! Dajcie mi do jasnej cholery spokój, nie odzywajcie się do mnie nigdy więcej! Jesteście chorzy! Nie zasługujecie na jakiekolwiek dzieci! Wypchajcie się ze swoimi przeprosinami!
Rozłączyłam się i wyłączyłam telefon. Po policzkach same zaczęły mi płynąć łzy. Szarak mnie przytulił i pogłaskał po głowie. Sama nie wiedziałam, dlaczego płaczę. Nie mogłam tego kontrolować. Gdy w końcu się uspokoiłam postanowiłam się przewietrzyć, więc wyszłam na balkon. Patrzyłam chwilę w gwiazdy o niczym nie myśląc. Po prostu nic nie miałam w głowie... Później wróciłam do pokoju i położyłam się obok Szaraka.
- Nie bądź smutna... - Powiedział. - Uśmiechnij się dla mnie.
- Żeby to było takie proste... - Odparłam. - Ten telefon wszystko spieprzył! Byłam taka szczęśliwa, że wreszcie się ich pozbyłam i żyję tak wspaniale. A teraz wszystko legło w gruzach. Ech... Sama nie wiem, co o tym myśleć.
- Więc po prostu o tym nie myśl.
- Postaram się. Ale boję się, że oni tak łatwo nie odpuszczą... Co ja mam zrobić?
- Nie zawracaj sobie tym teraz głowy. - Ucałował mnie lekko. - Dobranoc kochanie.
- Dobranoc...
Szarak objął mnie w pasie i szybko zasnął. Dość często przysypiał w błyskawicznym tempie. Pewnie dlatego, że mało śpi w czasie podróży. Natomiast ja nie mogłam zmrużyć oka. Patrzyłam na zwiewne firanki zawieszone nad otwartym balkonem, które lekko powiewały przy wietrze. Pół nocy męczyło mnie zmęczenie i różne myśli. W końcu wtuliłam się w Szaraka i nie wiadomo kiedy zasnęłam.
Świtało. Obudziłam się z koszmaru, który mi się przyśnił. Już nie pamiętałam, co się dokładnie tam działo. Rozejrzałam się po pokoju. Dokładniej przyjrzałam się otoczeniu. Ściany były w kremowym odcieniu, wisiały na nich różne przepiękne obrazy. W rogu stała duża piękna szafa, a przy niej dwa wygodne fotele i niski stoliczek. Podłoga była bardzo czysta. Po prawej stronie pokoju stało duże lustro i kwiaty. Balkon przez całą noc był otwarty. Pierwsze słoneczne promienie przebijały się przez śnieżnobiałe firanki i pięknie rozświetlały całe pomieszczenie.
Spojrzałam na Szaraka, który słodko spał. Miał taki uroczy i niewinny wyraz twarzy... Lekko ucałowałam go w czoło i cichutko wymknęłam się z łóżka. Wyszłam na balkon. Widok całkowicie mnie zachwycił. Różowo-pomarańczowe chmury powoli rozwiewały się na różne strony. Zza nich wychodziło piękne słońce, które tworzyło malowniczy widok z paryskimi domami. W oddali dostrzegłam wieżę Eiffela. Więc to ona tak świeciła w nocy... Paryż to zdecydowanie wspaniałe miejsce.
Wróciłam do łóżka. Chciałam się jeszcze zdrzemnąć, bo nie byłam wyspana. Przed tym jednak włączyłam telefon, by dowiedzieć się, która godzina. Była piąta rano. Po chwili doszło do mnie mnóstwo powiadomień o numerze, który chciał się ze mną skontaktować. Głupia matka... Głupi ojciec... Myślą, że będę z nimi rozmawiać? Mylą się! Od razu odłożyłam komórkę i wtulając się w ukochanego zasnęłam ponownie.
Obudziłam się około dziewiątej. Szarak leżał koło mnie i wpatrywał się w moje zaspane jeszcze oczy. Uśmiechnął się do mnie i poprawił kosmyk moich włosów, który opadał mi na twarz.
- Dzień dobry Oli. - Powiedział.
- Dzień dobry. - Odwzajemniłam uśmiech.
- Jak się spało?
- W miarę dobrze. A tobie?
- Doskonale! Xavier też już wstał, spotkałem go przed chwilą, jak szedłem do łazienki. Na śniadanie zrobi nam naleśniki.
- To dobrze, jestem głodna, jak wilk!
Wszyscy zjedliśmy śniadanie i ogarnęliśmy się. Planowaliśmy około osiemnastej wyjechać dalej. Postanowiłam nie mówić reszcie o telefonie od rodziców. Nie chciałam, żeby się martwili. Po śniadaniu udaliśmy się wszyscy na spacer. Pojechaliśmy pod wieżę Eiffela. Było tam cudownie! Pobyliśmy dłuższą chwilę, po czym poszliśmy do sklepów. Simone pokazała mi i Wiki świetny sklep z ciuchami. Kupiłyśmy dwie koszulki. Zgłodnieliśmy, więc Xavier postawił nam obiad w dosyć taniej restauracji. Nigdy nie przypuszczałam, że ślimaki mogą być tak znakomite!
Osiemnasta się zbliżała, a ja coraz bardziej przywiązywałam się do Paryża. Nie chciałam stąd wyjeżdżać. Miałam tyle cudownych zdjęć na komórce... To będą niesamowite pamiątki! Myślałam, że znów wszystko będzie fajnie, ale oczywiście musiałam odebrać kolejny telefon od rodziców. Tym razem zaskoczyło mnie to, co usłyszałam w słuchawce.
- Oliwia Włodarska? - Odezwał się jakiś facet.
- Tak, słucham. - Odparłam.
- Andrzej Kowalczyk z komisariatu policji w Warszawie. Twoi rodzice zgłosili parę dni temu twoje zaginięcie. Jednak, jak widać mamy z tobą kontakt. Czy mogłabyś nam podać swoją lokalizację?
- Nie.
- Czy zostałaś uprowadzona?
- Nie.
- Czy znajdujesz się na terenie Polski?
- Co pana to obchodzi?
- Potrzebujemy jak najwięcej informacji, by móc cię odnaleźć. W przeciwnym razie będziemy zmuszeni zlokalizować cię za pomocą twojego numeru telefonu.
- Dajcie mi wszyscy spokój do cholery! Niech się pan zainteresuje moją sytuacją w domu, to może was oświeci, czemu chciałam stamtąd uciec. Do widzenia!
Znów wyłączyłam telefon. Teraz już naprawdę nie wiedziałam, co robić. Czy powiedzieć o tym wszystkim reszcie? Cholera... Byłam w kropce. Naprawdę nie wiedziałam, co dalej.
Mój FP KLIK :3
Myślę, że rozmowa z policjantem trwała na tyle długo, że ją namierzyli, ale może to moje zboczenie zawodowe.
OdpowiedzUsuńParyż - miasto zakochanych.. no i wszystko się zgadza ;]