sobota, 5 października 2013

Rozdział 18 - "Mętlik"

   Nagle jakby zaschło mi w gardle. Zupełnie straciłam głos. Przypomniałam sobie te momenty, kiedy dzwoniłam do tej osoby w potrzebie i robiłam to już odruchowo. Nigdy nie myliłam się przy wpisywaniu jej numeru. Po prostu doskonale znałam kolejność tych dziewięciu cyferek i wiedziałam, że nie ma mowy o pomyłce. Ta osoba była mi najbliższa...
- Halo? - Znów usłyszałam ten głos w słuchawce, który od razu przywrócił mnie na ziemię.
- Hej tu Oliwia... - Powiedziałam starając się brzmieć normalnie, ale głos sam mi drżał.
- Oli?
- Tak.
- Martwiłem się o ciebie! Czemu tak długo się ze mną nie kontaktowałaś?
- Nie wiem... Jakoś tak.
- Co się dzieje?
   Nie wiedziałam, jak na to odpowiedzieć. Postanowiłam więc powiedzieć wszystko, co mnie tak bardzo dręczyło.
- Ja nie wiem, co mam ze sobą robić. - Zaczęłam. - Mam w głowie kompletny mętlik. Wszystko się zawaliło. Złapała nas policja, rodzice się dla mnie zmieniają, nie wiem, czy mówić ci Szarak, czy Damian... Wszystko niby się układa, ale mi stale czegoś brakuje. Czuję totalną pustkę, ona mnie wykańcza i męczy. Nie potrafię się na niczym skupić... Bałam się zadzwonić do ciebie, czy do kogokolwiek, Wiki, Bursztyna, czy Słowika. Nie wiedziałam, co mam mówić. Od dwóch miesięcy czuję się taka bezsilna, jakby coś ze mnie uciekło. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Mam dość siebie...
   Szarak dokładnie mnie wysłuchał. Ja sama nawet nie wiedziałam, kiedy z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Tym razem płacz był dla mnie ogromną ulgą. Jakby wraz z nim spłynęło ze mnie trochę problemów.
- Oli... - Powiedział. - Kocham cię.
- Ja ciebie też... - Odparłam przez łzy.
   Rozmowa nie trwała długo. Po dziesięciu minutach rozłączyłam się. Przez cały czas płakałam. Postanowiłam się ogarnąć, więc poszłam wziąć prysznic. Stałam bezsensownie pod strumieniem wody i myślałam. Nawet sama nie wiem o czym. Kiedy położyłam się w łóżku patrzyłam bez celu w sufit. Słyszałam ciągle głos Szaraka, który mówił do mnie "kocham cię". W pewnym momencie znów się rozpłakałam.
   Całą noc wierciłam się z boku na bok. Od czasu do czasu ryczałam w poduszkę. Byłam wykończona. Odwróciłam się twarzą do okna. W oddali widziałam lekko rozjaśniające się niebo. Dzień pojawiał się teraz później. Gdy wychodziłam do szkoły dość często bywało ciemno. Patrząc tak na Warszawę, gdzie na ulicach pojawiały się od czasu do czasu samochody nagle mnie olśniło. Już wiem czego mi brakowało. Czułam tę pustkę od momentu rozstania się z Szarakiem. Kiedy powiedział mi przez telefon, że mnie kocha zaczęłam jeszcze bardziej płakać. To on był powodem mojego stałego doła. Najbliższa mi osoba, chłopak, którego tak bardzo kochałam był daleko ode mnie. Prawdopodobnie moglibyśmy już się nie zobaczyć. Właśnie to mnie tak dręczyło. Tęsknota za nim...
   Nastał ranek. Mama przyszła mnie obudzić do szkoły, ale widząc moją bladość i podpuchnięte oczy myślała, że jestem chora. Stwierdziła, że mam gorączkę i nie puściła mnie do szkoły. Zostałam w domu. Zasnęłam, ponieważ byłam bardzo zmęczona.
   Wstałam o dziesiątej. Mama od razu zrobiła mi śniadanie. Nie pracowała, więc musiałam spędzić z nią cały dzień.
- Jak się czujesz kochanie? - Spytała.
- Dobrze. - Odpowiedziałam cicho. - Nie jestem chora.
- Przecież na zdrową mi nie wyglądasz.
- Czuję się świetnie.
- W takim razie skoro nie jesteś chora, to co się z tobą dzieje?
- Mam złamane serce.
Spojrzała na mnie zaskoczona, po czym przytuliła mnie. Nie wiem czemu, ale wtuliłam się w nią... Potrzebowałam jakiejś czułości i pocieszenia.
- Moje biedactwo... Co się dokładniej stało? - Spytała.
- Długa historia. - Odparłam.
- Mnie możesz opowiedzieć.
   Przez cały dzień milczałam. Po południu mama postanowiła mnie wziąć do galerii. Nie chciało mi się zbytnio chodzić po sklepach, więc poszłyśmy do kawiarni. Obie piłyśmy kawę z mlekiem.
- To opowiesz mi jak to było, czy dalej chcesz to zostawić dla siebie? - Zapytała mama przyglądając mi się.
Zerknęłam na nią. Westchnęłam cicho. Czy warto jej o tym mówić? W końcu nie miałam komu się z tego wyżalić...
- Rok temu poznałam w Internecie chłopaka. - Zaczęłam. - Miał pseudonim Szarak. Był miły, uroczy, zabawny... Ja żaliłam się jemu, on mnie. Wymieniliśmy się numerami telefonów... Był moim najlepszym przyjacielem, choć tak właściwie nie wiedziałam, jak wygląda, ani nie znałam jego imienia. To właśnie z nim i całą grupką uciekłam. Zorientowałam się, że jest dla mnie kimś więcej niż tylko przyjacielem. Jak się potem okazało on również czuł do mnie to samo. Byliśmy strasznie zakochaną w sobie parą. Ale nasze drogi musiały się rozejść, a mnie potem złapano. Nie miałam jak się z nim skontaktować, a po jakimś czasie zaczęła mnie dręczyć ta pustka w sercu. Na początku myślałam, że to tak po prostu, że mi przejdzie... Ale ona trwała, a ja nie wiedziałam dlaczego. Wczoraj zorientowałam się, że to z tęsknoty za Szarakiem. Wiem, że już prawdopodobnie nigdy więcej go nie zobaczę, a on jedyny najlepiej mnie rozumiał.
   Mama najwyraźniej słuchała mnie z zaciekawieniem. Wyjaśniła mi kilka spraw, po czym zrozumiałam, że to nie koniec świata i wszystko jeszcze może się ułożyć. Nie wiem czemu, ale poczułam się wtedy lekko, gdy jej o wszystkim opowiedziałam, a ona mnie pocieszyła. Jednak nie jest taka zła. Tym razem zachowała się jak prawdziwa mama. Później poprawił mi się nieco humor. Zrobiłyśmy zakupy i wróciłyśmy do domu. Szczerze mówiąc bawiłam się świetnie. Poza tym krótka przerwa od szkoły dobrze mi zrobiła.
   Jeszcze wszystko się ułoży... Ja to wiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz